Szkolenie z obsługi HIMARS

St. kpr. Wojciech Kisiecki to jeden z pionierów obsługi HIMARS-a w Wojsku Polskim. W 2020 roku zgłosił się na ochotnika do szkolenia z tego systemu artylerii rakietowej w Stanach Zjednoczonych. W wywiadzie dla naszego portalu dzieli się swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami z tego niezwykłego doświadczenia, które pozwoliło mu poznać HIMARS od podstaw i nauczyć się dowodzić plutonem wyposażonym w te wyrzutnie.

Kisiecki opowiada, że kurs składał się z dwóch części: podstawowej i zaawansowanej. Pierwsza trwała sześć tygodni i odbywała się w Fort Sill w Oklahomie, gdzie stacjonują HIMARS-y amerykańskie. Tam polscy żołnierze zapoznawali się z charakterystyką pojazdów, ich danymi taktyczno-technicznymi, sposobem obsługi i zasadami bezpieczeństwa. Każdy z nich musiał opanować rolę dowódcy załogi, kierowcy i gunnera, czyli operatora systemu ogniowego. Kisiecki podkreśla, że HIMARS to bardzo zaawansowany technologicznie sprzęt, który wymaga precyzji i skupienia. Dodaje też, że szkolenie odbywało się na pustynnym i górzystym terenie, co dawało możliwość ćwiczenia strzelania na długie dystanse bez konieczności zamykania przestrzeni powietrznej.

Druga część kursu trwała siedem tygodni i była poświęcona dowodzeniu plutonem HIMARS-ów. Kisiecki mówi, że to było najtrudniejsze i najbardziej wymagające szkolenie, jakie przeszedł w swojej karierze wojskowej. Musiał nauczyć się planować i realizować zadania ogniowe, koordynować działania z innymi pododdziałami, komunikować się z dowództwem i podległymi załogami, a także radzić sobie z różnymi sytuacjami awaryjnymi i zagrożeniami. Kisiecki przyznaje, że kurs był bardzo intensywny i stresujący, ale też bardzo satysfakcjonujący. Zdobył wiele nowych umiejętności i wiedzy, które teraz wykorzystuje w Polsce jako dowódca załogi HIMARS-a.

Kisiecki nie ukrywa swojego entuzjazmu dla HIMARS-a. Uważa, że to najlepszy system artylerii rakietowej na świecie, który daje duże możliwości taktyczne i operacyjne. Może on przenosić różne rodzaje pocisków rakietowych o zasięgu od kilku do kilkuset kilometrów, co pozwala na prowadzenie ognia wsparcia lub ognia precyzyjnego na cele punktowe lub obszarowe. Kisiecki podkreśla też, że HIMARS to mobilny i szybki system, który może zmieniać pozycje ogniowe w ciągu kilku minut i unikać wykrycia przez przeciwnika. Zaznacza też, że praca na nim wymaga wysokiej dyscypliny i odpowiedzialności ze względu na wagę i znaczenie zadania.

Źródło: wojsko polskie
Autor zdjęcia: Maciej Nędzyński / CO MON

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *